Administracja Trumpa znów przyłapana na kłamstwie przed Sądem Najwyższym

Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
Niemal natychmiast po powrocie Donalda Trumpa do Białego Domu, Departament Sprawiedliwości zaczął kłamać przed sądami federalnymi, próbując ukryć swoje rażące łamanie prawa. Najbardziej znanym faktem było to, że prawnicy Departamentu Sprawiedliwości fałszywie poinformowali sędziego federalnego, że rząd nie będzie deportował wenezuelskich migrantów bez należytego procesu – co naraziło ich na potencjalną obrazę sądu. Agencja jednak stale przemyca do swoich argumentów mniejsze, mniej efektowne kłamstwa. Te kłamstwa same w sobie mogą wydawać się mało istotne, ale w sumie składają się na skoordynowaną kampanię przeciwko rzeczywistości, niebezpieczną próbę odrzucenia z góry wszelkich faktów ujawniających korupcję i bezprawie administracji. Sędziowie sądów niższej instancji konsekwentnie sprzeciwiali się temu gaslightingowi. Sąd Najwyższy, wręcz przeciwnie, zdaje się je akceptować.
W tym tygodniu, w dodatkowym odcinku programu Amicus w Slate Plus, Mark Joseph Stern rozmawiał z Leah Litman o najnowszym rozczarowaniu Departamentu Sprawiedliwości i odmowie sędziego, by milczeć, gdy prawnicy rządowi przeinaczają prawdę. Litman jest współprowadzącą podcastu Strict Scrutiny , profesorem na Wydziale Prawa Uniwersytetu Michigan i autorką nowej książki „Lawless: How the Supreme Court Runs on Conservative Grievance, Fringe Theories, and Bad Vibes” . Poniższy fragment ich rozmowy został zredagowany i skrócony dla większej przejrzystości.
Mark Joseph Stern: W poniedziałek sędzia okręgowa USA Susan Illston wydała dość nietypowe „ oświadczenie ”, oskarżając rząd o dostarczanie fałszywych informacji Sądowi Najwyższemu. Co się tu wydarzyło?
Leah Litman: Chodzi o sprawę dotyczącą federalnych związków zawodowych kwestionujących masowe zwolnienia w administracji. Jest to kontynuacja decyzji Sądu Najwyższego, która wstrzymała decyzję sędzi Illston o zablokowaniu zarządzenia wykonawczego nakazującego tym agencjom przedstawienie planów redukcji sił roboczych i restrukturyzacji agencji. W tym postanowieniu Sąd Najwyższy stwierdził: Nie rozstrzygamy, czy indywidualne kwestionowanie konkretnej proponowanej redukcji sił roboczych jest niezgodne z prawem. Ten aspekt sprawy może być rozpatrywany. To jest więc kwestia, na którą sędzia Illston zwróciła uwagę, analizując poszczególne proponowane redukcje sił roboczych dla wszystkich odpowiednich agencji. Stało się to w wyniku postępowania dowodowego, które rozpoczęło się w maju, w którym sędzia nakazała rządowi przedstawienie planów redukcji sił roboczych do jej przeglądu, aby mogła ocenić, czy były one rzeczywiście zgodne z prawem.
A co dokładnie powiedział rząd sędzi Illston, co ta uznała za zwykłą nieprawdę?
Stało się tak tylko dlatego, że rząd złożył wniosek o wydanie nakazu sądowego, prosząc sąd wyższej instancji o zablokowanie tego ujawnienia. Sędzia powiedziała: OK, cóż, to dla mnie okazja, aby wyjaśnić, co się tu naprawdę dzieje . Rząd, jak zauważyła, poinformował Sąd Najwyższy, że jej pierwotne zarządzenie – które Sąd Najwyższy utrzymał w mocy – dotyczyło 40 proponowanych redukcji sił policyjnych w 17 agencjach. Miało to znaczenie, ponieważ kiedy Sąd Najwyższy wstrzymał jego zarządzenie, stwierdził, że prawdopodobieństwo „nieodwracalnej szkody” przemawiało na korzyść rządu. W ich analizie liczył się wyłącznie rozmiar wpływu jej zarządzenia.
Sędzia Illston odkrył jednak, że te liczby są błędne: w rzeczywistości tylko 31 redukcji dotyczy 10 agencji. Rząd podniósł liczby w każdej kategorii.
Rząd sprawił więc wrażenie, że grozi mu znacznie większa „szkoda” – jeśli rozumiemy szkodę jako brak możliwości bezprawnego usunięcia urzędników z federalnego rynku pracy – i pobiegł do Sądu Najwyższego, podskakując z szokującymi liczbami. Sędzia Illston odpowiedział: „Te liczby były ewidentnie błędne. A fakt, że były błędne, pokazuje dokładnie, dlaczego pozwalam na ujawnienie tych informacji, ponieważ nie ujawniacie całej prawdy”.
Dokładnie. Mam na myśli to, że sędzia został oczyszczony z zarzutów. I to jest element schematu postępowania administracji z sądami niższej instancji: próbuje uniemożliwić im ujawnienie faktów, zwleka, a potem macha rękami, żeby stworzyć niepewność co do faktów – wszystko po to, by utrudnić sądom niższej instancji egzekwowanie prawa przeciwko administracji.
Sędzia Illston jest już mniej więcej tysięcznym prawnikiem, który ostrzega nas, że Departamentowi Sprawiedliwości po prostu nie można ufać, jeśli chodzi o mówienie prawdy. Kiedy większość Sądu Najwyższego, nominowana przez Republikanów, zacznie przejmować się tymi wszystkimi kłamstwami?
To znaczy, nigdy? Przecież nie jest tak, że nie wiedzą, że ta administracja kłamie. To sięga czasów pierwszej administracji Trumpa i sporu sądowego dotyczącego zakazu wjazdu dla muzułmanów. Częścią wyzwania w tamtej sprawie było to, czy zakaz obejmował sensowną procedurę zwolnień, zgodnie z którą rząd faktycznie zniósłby ten zakaz w odniesieniu do osób, które mogłyby wykazać, że nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa i przeszły odpowiednią weryfikację. A przed Sądem Najwyższym ówczesny Prokurator Generalny Noel Francisco oświadczył, że ta procedura zwolnień była realna i że urzędnicy konsularni mogli ją przyznać.
Cóż, niektórzy reporterzy – w tym dziennikarze „Slate” – rozmawiali z kilkoma urzędnikami konsularnymi, którzy powiedzieli: „Nie, dyrektywa jest taka, że nie możemy udzielać zwolnień. Muszą przejść przez Departament Stanu, co podkreśla, że „procedura udzielania zwolnień” nie była aż tak istotna”. Sąd Najwyższy wie więc, że administracja Trumpa już im mydliła oczy. Robiła to wielokrotnie.
I nie dotyczy to tylko tego przypadku: we wcześniejszej sprawie dotyczącej próby zamknięcia i zamrożenia funduszy USAID, rząd federalny oświadczył Sądowi Najwyższemu, że nakaz sądu niższej instancji blokujący zamrożenie finansowania zmusiłby ich do natychmiastowej wypłaty ogromnej liczby kontraktów, kwoty, którą było tak trudno wypłacić. Ale jeśli przyjrzeć się faktom przedstawionym w sądzie niższej instancji, okazało się, że miesiące wcześniej rząd był w stanie przetworzyć taką kwotę pieniędzy w ciągu kilku godzin . Sędziowie wiedzą więc, że to się dzieje. Zwrócono im na to uwagę. A kłamcy w Sądzie Najwyższym po prostu nie wydają się tym specjalnie przejmować.
Patrząc na fakty przedstawione w sądzie niższej instancji – cóż za koncept! To wręcz naiwne sądzić, że ci sędziowie mogliby coś takiego zrobić. Wydaje się, że wychodzą z założenia, że sądy niższej instancji przeinaczają fakty, wydając orzeczenie niekorzystne dla administracji Trumpa, co odwraca jej ciężar odpowiedzialności, ale chyba właśnie w tym miejscu jesteśmy?
Wolą fakty alternatywne. Taka jest po prostu zasada.
