Lot-et-Garonne: „masa 200 młodych ludzi” zakłóca spokój targu delikatesowego i jego organizatorów

We wtorek, 8 lipca, wydarzenie odnotowało „przepełnienie”. Gmina Dausse podjęła decyzję o odwołaniu wydarzenia zaplanowanego na 15 lipca.
„To była moja największa satysfakcja. Teraz stało się moim rozczarowaniem”. Gilbert Guérin, burmistrz Dausse, jest wyraźnie poruszony. Każdego wtorkowego wieczoru latem jego małe miasteczko, położone między Penne a Tournon, notuje ponad dwukrotny wzrost liczby mieszkańców. Targ delikatesowy przyciąga od 700 do 800 osób. Ostatni, 8 lipca, był ewidentnie „przepełniony”, co wywołało ostrą reakcję komitetu festiwalowego. Jego post na Facebooku, który stał się viralem, został udostępniony ponad 800 razy. Sprawa dotarła do prefekta, a impreza z pianą zaplanowana na 15 lipca została już odwołana.
„Szukamy rozwiązania. Jeśli 22. dnia będzie tak samo, zatrzymamy wszystko i zobaczymy w 2026 roku, z nową wersją” – powiedział burmistrz. Późnym wieczorem we wtorek, 8. dnia, wezwał policję, aby zgłosić obecność „200 młodych ludzi” z „Villeneuve, Sainte-Livrade i Agenais”, którzy, według organizatorów, mieli złe intencje. Kiedy policja przyjechała na miejsce, i do tej pory nie otrzymała ani jednej skargi, zostało ich tylko około czterdziestu. Wygląda na to, że nie doszło do pobić, gróźb, ani nawet potrącenia.
Brak skarg i toczących się postępowańW czym więc tkwi problem? „Już na ostatnim spotkaniu w 2024 roku byliśmy zaskoczeni liczbą młodych ludzi. Nie jedzą, nie spędzają z nami ani chwili, z mieszkańcami wioski, z wczasowiczami”. Ci „młodzi ludzie” natomiast podobno często przemieszczają się między barem a kościołem, gdzie się gromadzą.
„Ci, którzy nie mają środków, piją z flaszek wódki, rumu lub whisky, których nie sprzedaje się na miejscu. Pod koniec wieczoru są wszędzie na ziemi” – kontynuuje Gilbert Guérin. Wybrany urzędnik wspomina o „przestępczości i problemach społecznych”, mówiąc o „smutku”, jaki odczuwa z powodu „tej młodzieży, która źle sobie radzi”, a której zachowanie i krzyki szokują stałych bywalców.
„Ludzie odchodzą, napotykając barierę ludzką. Jeśli nie znajdziemy rozwiązania, rynek sam się zatrzyma. Chcemy tylko, żeby rynek zachował swoją duszę” – podsumowuje Gilbert Guérin. „Możemy być u kresu czegoś, ofiarami własnego sukcesu”.
SudOuest