Fleetwood Mac, kiedy autentyczność czyni ponadczasowym


„Gdyby ktoś z naszej planety pięćdziesiąt lat temu cofnął się w czasie do czasów współczesnych, prawdopodobnie byłby zaskoczony wszechobecnością Fleetwood Mac podczas dzisiejszej wizyty w Wielkiej Brytanii”. napisał The Guardian pod koniec maja.
Lato nie zaprzeczyło tej obserwacji: Fleetwood Mac był wszędzie, i to nie tylko dzięki filmom na TikToku, które niestrudzenie relacjonują ich hit Dreams .
„Żaden inny zespół nie osiągnął tak wysokiej pozycji na listach przebojów” jak oni i ich album Rumours (1977), zapewnia Forbes .

„Większość wielkich, legendarnych zespołów zazwyczaj po prostu wydaje składankę największych hitów” ale nie Fleetwood Mac.
Brytyjska grupa pop-rockowa może pochwalić się tym, że dzięki bardzo wiernym (i licznym) fanom ma kilka kompilacji na szczycie list przebojów, zapewnia amerykańska strona.
Następnie, 8 sierpnia, Fleetwood Mac, ich dziesiąty album (1975), który wyniósł ich na szczyt, „miał zaszczyt z okazji 50. rocznicy zostać ponownie wydanym w wersji winylowej deluxe” – zauważa The New York Times .
„Po półwieczu ich muzyka wciąż lśni w całej swojej okazałości” – zapewnia, opisując album jako „zadziwienie, owoc szczęśliwego przypadku i perfekcjonizmu”.

Jednakże jest to jedna z tych grup, które najczęściej były bliskie rozpadu. Jej jedność jest stale wystawiana na próbę przez romantyczne zawirowania między członkami i wszelkiego rodzaju nadużywanie substancji psychoaktywnych.
W sumie było jedenaście reformacji. Jak więc wytłumaczyć tę długowieczność?
„Jest to częściowo zasługą wciąż żywego echa historii opowiedzianej na albumie: dwóch par, które się wzajemnie niszczą i wylewają swoje serca poprzez nagrania dźwiękowe” – analizuje The Guardian.
Fani z niecierpliwością czekali na romantyczne przygody zespołu i bez trudu identyfikowali się z jego członkami. Recepta, która sprawdza się do dziś.
Fleetwood Mac i ich album „ Rumours” z 1977 roku od dziesięcioleci są obiektem nieustannej imitacji. Pokazali pokoleniom zespołów i producentów, jak łączyć wokale i sprawić, by gitary błyszczały.

Wraz z upływem lat, grupa docelowa zespołu uległa zmianie. Z publiczności składającej się głównie ze starszych par w 2000 roku, na swoim ostatnim publicznym koncercie w Londynie, na stadionie Wembley w 2019 roku, przyciągnęli „zaskakująco dużą liczbę młodych kobiet” . zauważa The Guardian.
Brytyjski dziennik cytuje w tym kontekście kanadyjską muzyk Tamarę Lindeman, która podkreśla kluczową rolę dwóch postaci kobiecych w zespole.

„Zarówno Stevie Nicks, jak i Christine McVie napisały niezwykłe hity. Można powiedzieć, że pod wieloma względami zespołem kierowały te kobiety o niezwykle potężnych głosach, które były wybitnymi autorkami piosenek, które wciąż rezonują”.
Tamara Lindeman w Guardianie
Szczególnie dotyczy to Stevie Nicks, która w swoich piosenkach szeroko opowiada o „swojej burzliwej relacji z piosenkarką i gitarzystką Lindsey Buckingham” i która w ostatnich latach stała się „prawdziwym idolem nastolatek”.

Tamara Lindeman opisuje ją jako „sentymentalna superbohaterka”, która nie boi się pokazać swojej wrażliwości, pozostając jednocześnie „silną”.
Przede wszystkim zespołowi udało się utrzymać w centrum uwagi, czy to poprzez „długie miesiące spędzone w trasie” podczas tras koncertowych, czy też unikając ryzykownych nowych wydawnictw. „Zawsze skupialiśmy się na przeszłości” – mówi. londyński dziennik.
Dwa i pół roku po śmierci Christine McVie „wciąż są najgorętszym zespołem grającym starsze osoby” – podsumowuje.

Stevie Nicks ze swojej strony nie zamierza w najbliższym czasie znikać ze sceny. 19 września „Buckingham Nicks” (1973), jego wspólny album z byłą partnerką Lindsey Buckingham, zostanie wznowiony po raz pierwszy, pięć dekad po premierze. Fani, uwaga!
Courrier International