Trendy: Ukryte bary, odrobina prohibicji

Ukryte za fasadą pralni chemicznej lub sklepu spożywczego, nazywane są „speakeasies”. Koncepcja ta narodziła się w czasach prohibicji w Stanach Zjednoczonych.
Ten tekst jest transkrypcją fragmentu powyższego wywiadu. Kliknij na wideo, aby obejrzeć cały wywiad.
Z pozoru zwyczajna pralnia, ale tylko pozornie. Turyści nie przychodzą tam, żeby prać. Atrapa pralki i kilka schodków wyżej: prawdziwy bar. To, że lokal jest ukryty, czyni go tak uroczym. „Dla mojej przyjaciółki, która nie zna Paryża i słyszała o tych barach, było to nie lada zaskoczenie; była zdumiona. Wcześniej powiedziała mi, że myślała, że to gra typu escape room” – wyjaśniła jedna z klientek.
Bary zlokalizowane w nieoczekiwanych miejscach, na przykład za atrapą półki w gigantycznym sklepie spożywczym. Tajne lokale kwitną we Francji od dziesięciu lat. Zainspirowane barami speakeasy z lat 20. XX wieku, z czasów prohibicji w Stanach Zjednoczonych, kiedy spożywanie alkoholu w miejscach publicznych było zakazane. Na przykład w paryskim zakładzie fryzjerskim, w zapleczu, nie ma zapasu szamponu, tylko ukryty bar. Jak podróż w czasie, od stroju kelnerów po wystrój.
„Już od wejścia oznaczamy to miejsce tabliczką, która była przymocowana do barów, które zostały skontrolowane i niestety zamknięte. Pokażę wam też inne drobne przedmioty związane z prohibicją. Widzicie tu wspaniałe, otwierane lornetki, do których wlewano alkohol. To było sto lat temu, a w końcu, to było wczoraj, a ludzie naprawdę lubią ten okres” – wyjaśnił współzałożyciel baru. Bar jest pełen prawie każdego wieczoru. „Ma się tę lekko zakazaną stronę. Wchodzi się do czegoś, czego nie wolno. I to daje odrobinę tej lekko nielegalnej strony” – wyjaśnił jeden z klientów.
Dla lokali to przede wszystkim szansa na zwiększenie przychodów. W Bordeaux (Żyronda) dwa lata temu restauracja otworzyła sekretny bar na piętrze. Klienci otrzymywali hasło dostępu do mediów społecznościowych. Pierwotnie był to prywatny apartament, który właściciele przekształcili w buduar. Tylko sześć stolików i poczucie bycia uprzywilejowanym klientem. „To jest fajne, zamiast przechodzić obok baru i zatrzymywać się. Przynajmniej jest małe śledztwo, powiedzmy” – powiedziała jedna z klientek. „Przynajmniej nikt nam nie przeszkadza, my nie przeszkadzamy innym. No i możemy ze sobą rozmawiać, ale nie będąc w domu. To super” – dodała jedna z jej przyjaciółek.
To dochodowy biznes dla lokalu, ponieważ klienci piją dwa razy. Co trzecia osoba przychodzi do baru przed lub po restauracji. „Zaproszono mnie na dole, żebym przyszedł na „frou-frou”. To bardzo miłe wśród przyjaciół” – powiedział jeden z klientów. Bar koncentruje się głównie na koktajlach: średnio 15 euro. „Przygotowujemy tylko koktajle na zamówienie. Niezależnie od tego, czy są alkoholowe, czy bezalkoholowe, nie ma tu rozróżnienia, ponieważ sporo z nich przygotowujemy sami” – wyjaśniła kelnerka.
Trudno wymienić wszystkie ukryte bary we Francji, ponieważ z definicji są one dyskretne. Według naszych szacunków jest ich prawie trzydzieści, trzy razy więcej niż dziesięć lat temu.
Francetvinfo