Bruailles. 15 sierpnia za kulisami pokazu fajerwerków

Jest godzina 22:00. Zapadła noc, a publiczność na festynie patronalnym Bruaillesa gromadzi się tłumnie, by podziwiać pokaz z parkingu hali wielofunkcyjnej. To ich chwila i chociaż Alain Ferrier ma za sobą ponad 30 lat fajerwerków, presja znów rośnie tej nocy. „To dobry stres” – uśmiecha się, trzymając przed oczami pomarańczową łuskę. 21 kg prochu jest gotowe, by rozświetlić niebo. 15 minut wybuchowego pokazu, kulminacja skrupulatnych przygotowań.
Retrospekcja do godziny 17:00. Upał wciąż jest nieznośny, gdy Alain Ferrier i jego żona Raphaëlle przybywają na miejsce. Muszą rozstawić trzy stanowiska ogniowe i rozmieścić bomby zgodnie z wcześniej zaplanowanym planem. „Dziś wieczorem mamy fajerwerki w kształcie serc, uśmiechnięte buźki, bomby meduzowe, bomby Saturn itd.” – zdradza Alain. Będzie kontrolował wszystko drogą radiową ze swojego stanowiska dowodzenia, oddalonego o dobre sto metrów.
Przedsiębiorca prowadzący działalność na własny rachunek, związany z firmą Pyragric, zaplanował to wydarzenie z wyprzedzeniem, współpracując z ratuszem, a następnie zmodelował je za pomocą specjalistycznego oprogramowania. Całkowity budżet: około 3000 euro. „Najdłużej trwa część administracyjna” – wyjaśnia. Dzięki materiałom wybuchowym kalibru 125 mm, jednym z największych, wszystko jest nadzorowane.
„Nadzór bezpieczeństwa bardzo się rozwinął i myślę, że to dobrze” – mówi Alain. Jako punkt wyjścia do uświadomienia sobie tego faktu władzom podaje śmiertelny wypadek w Cholet w 2022 roku . „Pewnego roku w Louhans, prawie 30 lat temu, strzelałem z Pont de la Culée, gdy ludzie byli na Place de la Libération. Teraz to nie do pomyślenia” – wspomina.
Teraz to cały plik do złożenia w prefekturze ( czytaj gdzie indziej ). W przypadku kalibru 125 mm wymagana jest odległość 125 metrów od terenów zielonych lub zabudowań. Na polu zainstalowano dwa zbiorniki na wodę, jeden przy ratuszu i jeden o pojemności 14 000 litrów, u rolnika z wioski.

Gmina instaluje zbiornik na wodę w pobliżu strefy ostrzału. Drugi zbiornik o pojemności 14 000 litrów znajduje się na polu. Zdjęcie: Paul Berger
Jest prawie 21:00. Słońce powoli zachodzi, a Alain i Raphaëlle Ferrier kończą przygotowania. Na końcu pola zatrzymuje się samochód. To wolontariusz, który przyniósł im ciepły posiłek. Dla Alaina i Raphaëlle to cisza przed eksplozjami. „Współpracuję z festiwalem Bruailles od ponad 20 lat i teraz łączą nas silne więzi” – mówi z wdzięcznością Alain. „Wnosimy mnóstwo zachwytu, to prawdziwa satysfakcja” – cieszy się. Bycie ekspertem od usuwania bomb odgrywa kluczową rolę w sukcesie festiwalu, w którym się nie uczestniczy.
W oddali rozbrzmiewa dźwięk orkiestry dętej. „Zawsze słychać imprezę z daleka” – uśmiecha się Raphaëlle. Ale nie ma mowy o narzekaniu. Od 13 lat nie tylko mu towarzyszy. Zdobyła też dyplomy. „Spotkaliśmy się 14 lipca i jedną z pierwszych rzeczy, jakie mi powiedział, było to, że właśnie odpalił fajerwerki. Pomyślałam, że to świetnie i szybko poszłam za nim” – wspomina.
W przeciwieństwie do męża, nosi zatyczki do uszu na szyi. „Lubię dźwięk eksplozji” – odpowiada pasjonat. Nadal jednak nosi kilka blizn. „Jedno ucho mi ucierpiało” – mówi eufemistycznie. Zapewnia nas, że wielu pirotechników ma problemy ze słuchem.
Czas. Alain reaguje teraz tylko na sygnały z konsoli radiowej. Pierwszy krótki sygnał ostrzega publiczność: otwórzcie oczy, nadchodzi. Przez 15 minut niebo rozświetla się wszystkimi kolorami, wszystkimi kształtami, aż do wielkiego finału. To również jedyny, którego sekwencja detonacji jest nagrana z wyprzedzeniem. Wszystkie pozostałe są odpalane ręcznie przez Alaina, który wzywa do bezpieczeństwa. „Jeśli coś się stanie, trzeba być w stanie ugasić pożar, aby móc interweniować” – wyjaśnił kilka godzin wcześniej. Niewątpliwie przyjemność z zarządzania swoim występem na żywo to kolejna istotna motywacja.
Po ostatniej eksplozji niebo znów pogrąża się w ciemności. Alain jednak wciąż promienieje. „Proszę bardzo, panie i panowie, już ich nie ma, policzyłem ich” – mówi z dumą. „Dobra, do zobaczenia następnym razem” – mówi do swojego cennego pomarańczowego pudełka, zanim je odkłada. Znajdzie je ponownie za tydzień, na pokaz fajerwerków w Saint-Amour w Jurze.
Ryzykowny moment na odpalanie fajerwerków
Pokaz fajerwerków podczas fali upałów jest, delikatnie mówiąc, ryzykowny. Ponadto, prefektura, dekretem z 14 sierpnia , zakazała używania petard i fajerwerków, które nie podlegają obowiązkowi zgłoszenia. „Kategorie F1, F2 i F3 nie podlegają obowiązkowi zgłoszenia. Pracuję z największym kalibrem” – mówi Alain Ferrier z Bresse Artifice.
Obejmują one jednak istotne kwestie, w szczególności dotyczące transportu i lokalizacji na terenie imprezy, a organizatorzy wydarzenia muszą złożyć w prefekturze obszerny wniosek.
Le Journal de Saône-et-Loire