Cud Oswaldo Balanty: piłka nożna i życie po zawale serca

Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Spain

Down Icon

Cud Oswaldo Balanty: piłka nożna i życie po zawale serca

Cud Oswaldo Balanty: piłka nożna i życie po zawale serca
Gdy Oswaldo Balanta otworzył oczy, od razu zdał sobie sprawę, że nie znajduje się w łóżku ani w swoim pokoju. Nie wiedziałem, co się z nim stało; Nie czułam bólu, nie czułam strachu ani cierpienia, nie czułam niczego. U jego boku była jego matka, Rosana , która podeszła do niego, podekscytowana jego przebudzeniem, i szepnęła mu do ucha, żeby się uspokoił, że wszystko jest w porządku, że nic złego nie może się wydarzyć. Oswaldo Balanta, nieco zdezorientowany, przyjął uścisk matki i rozpoznał, że to ten sam słodki głos, który dodawał mu otuchy i towarzyszył jego głębokiemu snu w dniach, gdy leżał nieprzytomny w szpitalu po zawale serca, którego doznał w trakcie treningu i który pozostawił go pomiędzy życiem a śmiercią. Pozostał przy swoim życiu. Życia. Jego serce bije.

Gracze San Lorenzo Zdjęcie: Dostarczone

Nikt nie jest przygotowany na zawał serca. Nikt nie wie, jak to będzie, gdy serce nagle postanowi przestać bić. Oswaldo Balanta , 23-letni kolumbijski piłkarz, również nie miał powodu, żeby o tym wiedzieć. Zdarzyło mu się to półtora miesiąca temu, 26 marca, i niewiele pamięta. Twoja pamięć ma lukę w czasie, zależy to od tego, co ci powiedziano; Tak rekonstruuje swoją historię, bo nie wie dokładnie, co się wydarzyło. Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się jak normalny dzień. Wstał wcześnie, zjadł śniadanie i poszedł na trening do Sports City z drużyną rezerw San Lorenzo de Almagro w Argentynie, gdzie przebywał na testach przez dwa miesiące. Wykonał ćwiczenia na siłowni, wyszedł na boisko, dotknął piłki kilka razy, przygotowywał się do strzelenia kilku goli, jego serce biło normalnie, nie sygnalizując niczego dziwnego, gdy nagle wszystko stało się czarne, ogarnęła go absolutna ciemność, a potem, bez bólu, bez zmęczenia i bez ostrzeżenia, padł na ziemię.
Oswaldo został opatrzony na boisku – tak mu powiedziano. Wszyscy jego koledzy z drużyny, lekarze, a nawet ochroniarze pospieszyli mu z pomocą. Przeprowadzili u niego odpowiednie zabiegi reanimacyjne i defibrylacyjne – to mu również powiedzieli. Został przewieziony karetką pogotowia do ośrodka medycznego. Jego przypadkiem zajęli się specjaliści, m.in. kardiolodzy. „Doznał zawału serca…” – głosił wstępny raport medyczny klubu. Balanta był nieprzytomny przez cztery dni. Powiedziano mu o tym, ponieważ nie wie, ile czasu minęło i nadal ma wątpliwości, czy były to cztery dni. Przebywał na oddziale intensywnej terapii, był w stabilnym stanie, podłączony do respiratora. W Santander de Quilichao, jego rodzinnym mieście, gdzie mieszka jego rodzina, zapanował niepokój. Jego matka, Rosana , otrzymała wiadomość i wsiadła do pierwszego samolotu do Buenos Aires. Musiał być blisko swojego syna.
Kiedy Oswaldo otworzył oczy i porozmawiał z matką, lekarzami, którzy weszli do pokoju, i swoim przedstawicielem, Carlosem Scolesem , zaczął rozumieć, co się wydarzyło. „Zatrzymanie akcji serca” – powiedzieli mu. „Musimy wykonać więcej testów”. Przez cztery dni poddawano go wszelkim możliwym badaniom, aby wykryć, co się stało z jego sercem, dlaczego odmówiło posłuszeństwa, on, który nigdy nie miał żadnej historii choroby, żadnych problemów kardiologicznych; dla niego, sportowca o wysokich osiągnięciach; do niego, dlaczego do niego? I tak to trwało pod stałym monitoringiem. Oswaldo wspomina, że ​​się nie zdenerwował, że zachował spokój, jakby to była jedna z jego zalet jako napastnika przed strzeleniem gola, ten sam spokój, który ma teraz, gdy opowiada swoją historię głosem 23-latka, który właśnie doświadczył cudu, ale nie okazuje żadnego cierpienia. Głos kogoś wdzięcznego za cud życia.

Oswaldo Balanta ze swoją matką Zdjęcie: Dostarczone

—Co poczułeś jako pierwsze po przebudzeniu?
-Nic. Żadnego strachu, żadnego przerażenia, żadnego bólu. Obudziłem się normalnie. Nic nie pamiętałem. Poczułem tylko radość; Byłem szczęśliwy i wdzięczny Bogu, lekarzom i klubowi.
Drugie życie Oswaldo Balanty
Oswaldo Balanta jest piłkarzem, napastnikiem, silnym napastnikiem, tak sam siebie opisuje. Odszedł do Realu Santander w swoim rodzinnym mieście, grał w drużynie U-20 Deportes Quindío i w drużynach młodzieżowych Boca Juniors de Cali. Tam zadebiutował jako zawodowiec w Colombian Ascent Tournament , rozgrywając 25 meczów i strzelając 3 bramki w lidze B. W tym roku podjął ryzyko, pojechał spróbować swoich sił w argentyńskiej piłce nożnej, chciał poczekać do kolejnego okna transferowego i w międzyczasie poprosił o możliwość trenowania w San Lorenzo Reserve. Stało się to, gdy jego serce odmówiło posłuszeństwa bez ostrzeżenia.
Balanta mówi o sobie, że jest szczęśliwym, radosnym i marzycielskim chłopcem. Twierdzi, że chce nadal grać w piłkę nożną, czy to grając i strzelając gole, czy nawet pracując jako trener fitness. Chciałby jak najszybciej zacząć się do tego przygotowywać, ale mówi, że od czasu tego, co mu się przydarzyło, czuje się inaczej, jest szczęśliwszy i spokojniejszy. Jest teraz inną osobą, bardziej wdzięczną – mówi.

Oswaldo Balanta Zdjęcie: Dostarczone

—A dlaczego ty jesteś szczęśliwy?
—Bo to ogromna radość być tu, żywym.
Balanta i przyszłość
Dla Oswaldo Balanty dni się zmieniły. Po wypisaniu ze szpitala wrócił do Kolumbii, aby spotkać się z rodziną w Santander de Quilichao. Tam następuje dalszy proces odpoczynku. Twierdzi, że nie zlecono mu żadnych nowych badań i że nie poczuł niczego niezwykłego, a jego serce pracuje prawidłowo. Nie wiesz, co będzie dalej. Lekarze powiedzieli mu, że będzie mógł stopniowo wrócić do treningów za 3–4 miesiące. Na razie instrukcja jest jasna: odpoczywaj. Dlatego też całe dnie spędza z dala od piłki, nie trenuje ciężko, chociaż gra w piłkę nożną to jego specjalność.
—Tak, piłka nożna to moje życie, ale teraz patrzę na wszystko inaczej. Bóg dał mi drugą szansę, a dla mnie są jeszcze inne ważne rzeczy, na przykład możliwość cieszenia się czasem spędzonym z rodziną. Moje codzienne życie kręci się wokół wielu innych rzeczy niż piłka nożna. Bóg zdecyduje, czy wrócę stopniowo, ale teraz cieszę się życiem o wiele bardziej...

Oswaldo Balanta Zdjęcie: Dostarczone

Kiedy Oswaldo kładzie się do łóżka, zamyka oczy i przygotowuje się do snu, nie może powstrzymać się od obrazów tego, co mu się przydarzyło. Próbuje pamiętać to, czego nie pamięta, próbuje zrozumieć to, czego nie rozumie; Dlatego poświęć trochę czasu na modlitwę i bądź wdzięczny za to, że żyjesz. Śpi i czasami śni mu się, że wraca na dwór. Rano otwiera oczy i jego pierwszą myślą jest podziękowanie za to, że żyje, że wstaje i widzi swoją mamę, swojego tatę, swoją ciotkę – która jest jak kolejna mama – i swoje rodzeństwo. Dlatego czuje się szczęśliwy.
Jeśli chodzi o jego przyszłość, chciałby wrócić do San Lorenzo. Jest bardzo wdzięczny klubowi za wszystko, co dla niego zrobił, w tym za opiekę medyczną i zainteresowanie. Oswaldo wspomina, że ​​piłkarze San Lorenzo świętowali gola w koszulce z napisem „Fuerza Balanta”, i to go wzrusza; To, jak uważa, dało mu siłę, by wstać z łóżka, opuścić szpital i wrócić do Kolumbii , aby kontynuować życie ze swoją rodziną. W klubie powiedziano mu, żeby się nie martwił, bo teraz najważniejsze jest jego zdrowie.
—Dlaczego według ciebie to wszystko cię spotkało i co ci jeszcze pozostało w życiu?
—Ponieważ Bóg miał dla mnie plan. Zaprowadził mnie we właściwe miejsce, bo wiedział, że tam może mnie uratować. Gdzie indziej prawdopodobnie nie otrzymałbym takiej opieki, ani od ludzi, ani od lekarzy, którzy działali pochopnie. Tam mieli narzędzia. To mogło mi się przydarzyć w domu, pod prysznicem, ale wydarzyło się w idealnym czasie i miejscu...
. To mogło mi się przydarzyć w domu, pod prysznicem, ale wydarzyło się w idealnym czasie i miejscu...
Balanta nie wie, co będzie dalej, nie zastanawia się, czy powrót do gry zajmie mu więcej czasu niż przewidywano, nie zadręcza się myślami o tym. On, który jest prawdziwie wierzącym, mówi, że po prostu ma nadzieję, że to, czego chce Bóg, stanie się i że On otworzy mu drogę.

Oswaldo Balanta Zdjęcie: Dostarczone

—Myślisz, że to jak drugie życie?
—Tak, to drugie życie. Żyję bardziej wdzięcznie. Czuję spokój i radość. Od czasu opuszczenia szpitala nie jestem już taki sam; Teraz bardziej cenię życie, bo myślę, że to tylko chwila i nie wiemy, kiedy minie. Czasami żyjemy tylko dla samego życia. W takich sytuacjach bardziej doceniamy to, co znaczy się obudzić, otworzyć oczy, być w pełni sobą, móc chodzić. Kiedyś nie budziłem się tak wdzięczny, jak jestem teraz.
Tak, Balanta kładzie teraz rękę na sercu i opowiada swoją historię. Mówi, że czuje je mocno, bije normalnym rytmem, tym witalnym dudnieniem, dudnieniem, które dobrze zna, jak serce, które właśnie się obudziło i jest gotowe na wszystko.
„Jeśli Bóg przywrócił mnie do życia, to musiał zrobić to z jakiegoś powodu” – mówi Balanta z radością, czując, że ma jeszcze wiele do zrobienia w życiu...
Więcej wiadomości sportowych
eltiempo

eltiempo

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow