Sijena: MNAC nie poddaje się i złoży pisemny sprzeciw wraz z nowymi raportami technicznymi.

MNAC ma jeszcze jedną nadzieję: że spór o murale w Sijenie znajdzie w końcu techniczną opinię. Pepe Serra, dyrektor generalny muzeum, oświadczył wczoraj, że gdy otrzymają nakaz przymusowego wykonania orzeczenia, które zobowiązuje ich do przekazania murali, złożą pisemny sprzeciw wraz z raportami technicznymi wydanymi przez komisję powołaną przez radę powierniczą, w skład której weszli specjaliści wybrani przez Ministerstwo Kultury, Generalitat (rząd kataloński) i Radę Miasta. Aragón również zasiadał w tej komisji, ale odszedł po drugim dniu. „Nie warto mówić w telewizji, że to możliwe; ważne jest, aby mieć raporty, podpisać je i przyjąć odpowiedzialność” – stwierdził Pepe Serra.
Dyrektor muzeum oświadczył, że nie sprzeciwia się orzeczeniu, ale nie jest w stanie go wykonać bez uszkodzenia obrazów. „Nie mówimy o tym, czy jest to możliwe, czy nie; to jest lekkomyślne. Mówimy o prognozowaniu prawdopodobieństwa , a prawdopodobieństwo uszkodzenia w wyniku jakiegokolwiek przeniesienia jest zbyt duże, zwłaszcza że jest to majątek, którego nie można naprawić” – wyjaśnił Serra.
W każdym razie dyrektor MNAC zapewnia, że nikt z Aragonii nie dostarczył im informacji o stanie Kapituły , gdzie zgodnie z orzeczeniem mają zostać umieszczone malowidła ścienne. „I potrzebujemy tych informacji, aby przeprowadzić demontaż. Nie mówię, że jest w złym stanie; mówię tylko, że nie przedstawili nam żadnego raportu szczegółowo opisującego specyfikację techniczną przestrzeni w miejscu, gdzie temperatury wynoszą 37 stopni Celsjusza latem i 0 stopni Celsjusza zimą ”.
Teraz wszystko sprowadza się do aspektu technicznego. To 132 metry dzieła, którego największy fragment ma grubość nie większą niż milimetr . A 35 procent z tego składa się ze zintegrowanych obrazów braci Gugol, które są w jeszcze gorszym stanie. „Historia, że to był rabunek, jest fałszywa. Prawda jest taka, że to był cudowny ratunek, międzynarodowy przykład dobrej praktyki. Nie mamy malowideł ściennych; zostały utracone w pożarze. To, co pozostało, to modelowy artefakt w konserwacji zapobiegawczej”.
Prawda jest taka, że sprawa Sijeny nadal wydaje się długa. Jednym z zagrożeń, na które zwrócił uwagę Serra, jest tworzenie się soli w tkaninach, które otwierałyby dziury w farbie i dosłownie ją zjadały, gdyby zostały przeniesione do niekontrolowanego środowiska. „Farby mają ogromny potencjał do bycia reaktywnymi chemicznie. Zmiana temperatury lub wilgotności względnej generuje reakcje chemiczne. Tworzenie się soli powoduje pojawianie się kryształów, które usuwają farbę. Cztery lata temu usunęliśmy mikropróbkę. W biurze była wypełniona szkłem, które zniszczyło farbę . To niewidoczne ryzyko, ale technicznie udowodnione” – podsumował.
Ugruntowany problem murali w Sijenie stał się w końcu kwestią moralną. Istnieje triada problemów, które są sprzeczne z zobowiązaniem do przestrzegania orzeczenia. Po pierwsze, zobowiązanie do ochrony dobra kultury przed wszelkimi uszkodzeniami. Po drugie, prawna ochrona zespołów, które byłyby zmuszone do demontażu i przenoszenia elementów przed jakimikolwiek roszczeniami. I po trzecie, obrona przed błędnymi rachunkami. Zgodnie z ostatecznym orzeczeniem MNAC jest zobowiązany do przejęcia odpowiedzialności za demontaż, pakowanie i przenoszenie elementów, o których wie, że zostaną uszkodzone, jeśli zastosuje się do orzeczenia Sądu Najwyższego. Wszystkie raporty techniczne to potwierdzają, nawet te będące w posiadaniu Aragón. Co należy zrobić?
Tymczasem groźba rządu Aragonii pozostaje stanowcza: albo wyślą je teraz, niezależnie od tego, czy są gotowe, czy nie, albo zapłacą 5000 euro dziennie, a galerie zostaną zamknięte, czego domagali się w sądzie w zeszły piątek. „Musimy również chronić nasz personel i upewnić się, że zostanie on oczyszczony z zarzutów dotyczących wszelkich szkód, jakie mogą powstać w dziełach. Nie może być tak, że sędzia zmusi nas do przeniesienia obrazów, a następnie nasz zespół będzie miał odpowiedzialność prawną” – powiedział Serra.
MNAC nadal priorytetowo traktuje ochronę swojego dziedzictwa. Wie, że ma poparcie społeczności międzynarodowej i muzeów na całym świecie. Ich jedynym zmartwieniem jest zapewnienie, że dzieła o takiej wartości dziedzictwa nie zostaną uszkodzone. „Nie stosujemy taktyki opóźniania. Nigdy nie powiedzieliśmy, że te dzieła są nasze; są w magazynie i wiemy o tym. Problem jest inny: techniczna niemożność ich przeniesienia bez uszkodzenia” – stwierdził Serrá.
Dla dyrektora MNAC porównanie z Damą z Elche i Guernicą jest oczywiste. „Ocena ryzyka okazała się trafna w obu przypadkach i zgadzam się. Prawo o dziedzictwie określa, że dzieła muszą być chronione jako spuścizna dla przyszłych pokoleń, a to jest oczywisty przypadek” – stwierdził. „Należy zapytać Ministerstwo Kultury, dlaczego nie przedstawiło oceny ryzyka dla Sijeny” – stwierdził Serra.
Jeśli chodzi o to, czy złożyli raporty techniczne do Sądu Najwyższego, odpowiedź Serry była stanowcza. Od samego początku sędzia miał dostęp do wszystkich raportów doradzających przeciwko przeniesieniu , a Sąd Najwyższy złożył apelację tylko dlatego, że było to prawnie właściwe postępowanie. Kwestia techniczna jest kluczowa dla sprawy. MNAC nalega na umieszczenie jej na pierwszym planie, wiedząc, że nie ma na świecie technika, który mógłby podpisać się pod ryzykiem pogorszenia w przypadku przeniesienia własności. Mieszkańcy Aragonii chcą odwołać się do orzeczenia i uniknąć problemu, ponieważ wiedzą, że nie mają żadnych mocnych argumentów.
Teraz pozostaje nam tylko czekać na orzeczenie w sprawie wykonania wyroku. Wtedy złożą sprzeciw. Raporty techniczne nadejdą, a sędzia będzie musiał zdecydować, czy je odrzucić, czy nie . Jeśli sędzia je odrzuci i zostaną wyrządzone szkody, czy można pociągnąć do odpowiedzialności? Kto? W Sagunto prace budowlane nad Teatrem Rzymskim zostały wstrzymane z powodu niekompetencji technicznej. Czy to samo stanie się w Sijenie, czy też zobaczymy spektakl karawany murali ciężarówką do Los Monegros?
ABC.es