Od Trumana Capote do mediów społecznościowych: poradnik, jak pokonać strach przed pustą kartką

Ręcznie lub na komputerze. Papierowo lub cyfrowo. W notesie lub na maszynie do pisania. Zwykłe, w linie lub z grafiką. Pusta strona często stanowi największy strach dla tych, którzy próbują pisać . Niektórzy oddają się najróżniejszym rytuałom : absolutnej izolacji , muzyce w tle, odosobnieniu w odległym hotelu; największej możliwej samotności. „Kiedy masz coś do powiedzenia, piszesz to gdziekolwiek” – napisał Roberto Arlt w prologu do „Miotaczy ognia”.
Prawda jest taka, że dla wielu autorów ta pozorna, początkowa przeszkoda była impulsem do powstania wspaniałych historii . Niczym w technice judo, wykorzystali siłę tej blokady na swoją korzyść i pozostawili po sobie świadectwo w postaci znakomitych książek: „Świetlista powieść” Urugwajczyka Mario Levrero to tylko jeden z przykładów. „Dziennik” hiszpańskiej pisarki Sabiny Urraca to kolejny przykład tekstu , który skrystalizował te zmagania między pragnieniem pisania a niemożnością.
Książka wydana przez Bosque Energético — znakomite niezależne wydawnictwo, którego katalog składa się wyłącznie z pamiętników pisarzy pisanych z różnych perspektyw — jest pierwszą publikacją tego pisarza w Argentynie , będącego jednym z najwybitniejszych głosów we współczesnej literaturze hiszpańskojęzycznej.
Pierwsza połowa powieści została napisana w domu Saniá – pięknym domu położonym na Costa Brava, w tym samym miejscu, w którym Truman Capote odizolował się, aby dokończyć powieść Z zimną krwią i gdzie Leila Guerriero niedawno eksplorowała swoje wpływy w powieści Trudności ducha – druga zaś część powstała w madryckiej dzielnicy Usera , między 2022 a 2024 rokiem.
Tutaj autor wylewa wszystkie swoje pomysły, dygresje i zwroty akcji związane z pisaniem powieści, a potem, prawie nie zdając sobie z tego sprawy, tworzy kolejną książkę ku uciesze czytelników najbardziej zainteresowanych tym, co dzieje się za kulisami procesu pisania.
Format dziennika nadaje jej tempo zawrotnej powieści opartej na świadectwie. Oto wszystkie drobne i wielkie zmagania tego pisarza, które można by utożsamić z każdym innym, z rozproszeniem, trudnościami z koncentracją i rozproszeniem. Pisanie często przypomina białego wieloryba z wizji Hermana Melville'a, który jawi się jako niezrażony i nieosiągalny.
Hiszpańska autorka Sabina Urraca. Zdjęcie dzięki uprzejmości hiszpańskiej autorki.
Notuje też wiele równoległych pomysłów – nazywa je natrętnymi – które pojawiają się w trakcie procesu. Pomysły na opowiadania lub inne powieści. Zapisuje je, żeby ich nie zgubić , jak mówi, choć potwierdza, że nie napisze żadnego z nich, ale spisanie ich pomaga jej przezwyciężyć pisanie z wąskim gardłem, które często ją dręczy.
Urraca słyszy na ulicy różne zwroty i je zapisuje . Chodzi, nie słuchając muzyki. Zwraca nawet uwagę na to, co nosi. I to zapisuje. Zapisuje wszystko na wszelki wypadek . Wpadają refleksje na inne tematy, takie jak media społecznościowe („Moja żywiołowość w mediach społecznościowych prawie nigdy nie jest odbierana jako literatura, ale raczej jako otwarta furtka dla obcych, by ze mną porozmawiać”) i anegdoty o duchu Capote, który podobno nawiedza Saniá („Tania mówi mi przez WhatsApp, że z duchem trzeba być szczerym, zostawić mu wiadomość, w której wyjaśni, że jestem bardzo podatna na sugestię i że muszę się przespać, bo inaczej po kilku dniach moja dusza się rozpadnie”).
Proces pisania wydaje się chaotyczny i nieokiełznany . Odnosząc się do kreowanej przez siebie postaci, mówi: „Książka będzie tak chaotyczna, jak głowa bohatera. Ale nawet aby stworzyć iluzję nieporządku, trzeba się zdyscyplinować, uporządkować i uporządkować ten nieporządek”.
Często wraca też do pragnienia pisania, które towarzyszyło jej od dawna. Zaczęło się, zanim zdała sobie sprawę z możliwości zostania pisarką, i gdy gromadziła luźne kartki z tekstami, których nie była pewna, do czego je wykorzysta: „Reagowanie na książkę nie jest takie łatwe ani tak natychmiastowe. Książka, niezależnie od tego, jak wiele ujawnia, chroni. Wystarczy tych małych fragmentów rzucanych w przestrzeń” – mówi.
Dziennik powieściowy jest przykładem tego, jak pisarz, lub artysta w ogóle, może pokonać pozorną przeszkodę w postaci blokady twórczej, wykorzystując ją na swoją korzyść , nawet jeśli proces ten na wielu etapach bywa żmudny („Ta powieść działa na mnie rano, zaraz po przebudzeniu. Potem już nie”).
Ale przede wszystkim to piękny zbiór rozważań na temat tego, co znaczy pisać. Na przykład, w mocny i prosty sposób podsumowuje misję, która zaprasza tych, którzy jeszcze nie odważyli się pisać. To wtedy, gdy dzwonią do niej z prośbą o dane kontaktowe autora, który nie żyje od 20 lat, aby mogli zamówić tekst. Myśli i pisze: „Napisz szybciej. Napisz znacznie szybciej”.
Hiszpańska autorka Sabina Urraca. Zdjęcie dzięki uprzejmości hiszpańskiej autorki.
Parafrazując Luisa Alberto Spinettę, w pewnym momencie zauważa, że kolejna książka zawsze będzie najlepsza. Że pisanie, niczym niekończąca się rozmowa telefoniczna, nigdy się nie kończy . A raczej, jak sama mówi, w jednej z najwspanialszych definicji samego aktu pisania: „To rozmowa z nieznajomym po drugiej stronie telefonu. Rozmawianie z nim jak szalona: podekscytowana, wzruszona, zdradzanie mrocznych idei, sekretów, wymyślanie. A potem rozłączanie się z pragnieniem śmierci ze wstydu. Dwadzieścia pięć lat później, wciąż umieranie ze wstydu ”.
Dziennik powieściowy, Sabina Urraca (Las Energii).
Clarin