Genialność Teenage Fanclub kontra przebłyski Jamesa na Botanical Nights

Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Spain

Down Icon

Genialność Teenage Fanclub kontra przebłyski Jamesa na Botanical Nights

Genialność Teenage Fanclub kontra przebłyski Jamesa na Botanical Nights

Niedługo po tym, jak usłyszeli pierwsze akordy utworu „Home”, a Raymond McGinley zaczął śpiewać ten szczególny obraz izolacji emocjonalnej, jakim jest „Tired Of Being Alone”, a słońce wciąż prażyło nad Real Jardín Botánico Alfonso XIII w Madrycie, grupa weteranów debatowała, kto powinien być głównym zespołem tego dnia: „To zbrodnia, że wybrali Teenage Fanclub na support!” skomentował jeden z nich, zanim zaśpiewał klasyczny utwór „About You” z całym zespołem.

Domyślamy się, że Liam Gallagher musiał mieć to jasno w głowie: „Teenage Fanclub to drugi najlepszy zespół na świecie” – powiedział w 1997 roku. Podziw, jaki sarkastyczny wokalista czuł dla zespołu, który w środę otwierał Noches del Botánico, był tak wielki, że w tym samym roku zaprosił ich do swojego studia, aby posłuchali pierwszej wersji „Be Here Now” (Creation), trzeciego albumu Oasis. Pojednani bracia potrzebowali jego zgody przed wydaniem płyty, jak sami przyznali.

Wiemy jednak już, że wpływy nie wypełniają sal, co mogliśmy potwierdzić po raz kolejny wczoraj. Kiedy zespół z Glasgow wszedł na scenę o 20:15, parkiet był pełen siwowłosych fanów w starych koszulkach Smithów , Stonesów i Elliota Smitha, ale trybuny były w połowie puste. Najwyraźniej internetowe transmisje, nowy wyznacznik wszystkiego w muzyce, również nie kłamią: blisko 200 000 miesięcznie dla Teenage Fanclub i 2,8 miliona dla Jamesa.

Liczebność zatem nie stanowiła dla tych dwóch grup żadnej rywalizacji, które pod koniec lat 80. i na początku lat 90. utorowały drogę do sukcesu – i znacznie bardziej dochodowej – wkrótce potem, a za nimi poszli Gallagher, Damon Albarn i spółka. Jak zwykle, dźwiękowiec również nie ułatwiał zadania, poświęcając prawie jedną trzecią koncertu na znalezienie poziomu głośności, na jaki zasługiwał Teenage Fanclub, by wydobyć z siebie te chwytliwe melodie, które kiedyś inspirowały Nirvanę i Radiohead. Ale potem pojawił się „Alcoholiday”… i wszystko się zmieniło.

Klub fanów nastolatków podczas występu Fernando González

Słońce zachodziło za horyzontem, a Norman Blake uśmiechał się bez przerwy, gdy zespół wykrzykiwał klasyk za klasykiem, czasem nawet śmiejąc się w głos, jakby myśląc: „Kurczę, jak super, że możemy to robić!” – interpretacja bliskiego fana – Teenage Fanclub zarażał entuzjazmem publiczność, która coraz bardziej chciała śpiewać razem z nami. Przy niemal pełnej sali zagrali „Metal Baby”, „What You Do To Me”, „I Don't Want Control Of You”, „It's A Bad World” i „The Concept”, które publiczność śpiewała raz po raz z okrzykami „Ooooooooh, yeeeeah!”. Aż do momentu, gdy zespół z Glasgow, jak zwykle, nadał ostateczny szlif gitarowym riffom w „Everything Flows” i tej odie do upływu czasu i utraty pewności siebie. Trzydzieści pięć lat później wszystko pozostaje takie samo.

Z Królewskimi Ogrodami Botanicznymi wypełnionymi po brzegi i nagłośnieniem idealnie dostrojonym do najważniejszego wydarzenia dnia – jak to naganny zwyczaj bywa w przypadku niektórych wydarzeń – James wszedł na scenę z pierwszym pluskiem, który zaskoczył wszystkich. Trębacz Andy Diagram pojawił się na trybunach, grając na trąbce, w towarzystwie Tima Bootha i Chloe Alper, którzy wykonali pierwsze wersy spokojniejszej wersji utworu „Lose Control” wśród publiczności. Były to pierwsze fajerwerki odpalone przez ten zespół z Manchesteru, stworzony do grania na stadionach, choć nigdy nie udało im się tego osiągnąć.

James grał z całego serca już od pierwszych piosenek, takich jak „Way Over Your Head”, „5-0” i „Sound”. W tym ostatnim piosenkarz z kozią bródką przechadzał się wzdłuż barierki pierwszego rzędu, zdobywając sympatię publiczności, biorąc czapkę fana i zakładając ją sobie, śpiewając: „Śmiej się z cudu tego wszystkiego / Śmiej się tak mocno, że złagodzisz upadek”. Następnie zapowiedział „Heads”, bezlitosną krytykę fake newsów i „wszystkiego, co dzieje się teraz w Ameryce”, jak ogłosił frontman, witając brawami.

James ma w sobie przesadną dawkę epickiego brzmienia, emocjonalny nadmiar, nad którym nie zawsze łatwo utrzymać uwagę. Muzyka, która wydaje się stworzona dla znacznie większych sal i która odpowiada zespołowi, który na początku lat 90., zanim Oasis przejęło stery, był gotowy na „kolejny wielki sukces”. Zespół, z Boothem u steru jako frontmanem, zdolnym do radzenia sobie z liczną publicznością, co pokazał wczoraj 4000 widzów, którzy wyprzedali wszystkie bilety na kwietniowy koncert, walczył o to, by stać się nowym U2 i, co prawda, był bliski osiągnięcia tego celu.

Z dwoma perkusistami i dziewięcioma muzykami na scenie, zespół z Manchesteru ledwo dał chwilę wytchnienia, wykonując spowolniony utwór „Shadow Of A Giant”. Trwał on zaledwie cztery minuty, zanim rozpoczęli nowy etap wznoszenia się na wyżyny emocji utworami „Moving On”, „Frustration”, „Stay”, „Star”, „Tomorrow” i „Mother”. W tym ostatnim przypadku Diagram ponownie pojawił się wśród publiczności, grając finałowe solo na trąbce. Podekscytowani fani tańczyli razem z nim w innym momencie wieczoru. Wszystkie utwory brzmią, jakby były ostatnimi w trakcie koncertu, co publiczność docenia, choć celowa i sztuczna intensywność momentami opada.

Ostateczna apoteoza jasno pokazała, kto był zespołem wieczoru, pomimo niezadowolonych Liama Gallaghera i pierwszych gości. Zabrzmiało „Out To Get You” i trzy bisy, dzięki którym James wiedział, że zakład jest wygrany: słynne „Getting Away With It”, „Laid” i hymn pokoleniowy „Sit Down”. Cała publiczność zerwała się z miejsc, tańczyła, klaskała i śpiewała razem z nim, jakby to był ostatni koncert w ich życiu. Misja wykonana.

ABC.es

ABC.es

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow